Po ubiegłorocznym sukcesie nagranego wspólnie z Johnem Porterem albumu „On The Wrong Planet” (Mystic 2023), Agata Karczewska wraca z nowym singlem Dark Horse, który zapowiada nowe wydawnictwo. Druga solowa płyta długogrająca Agaty ukaże się na rynku jesienią, pod skrzydłami Anteny Krzyku.
Dark Horse to ballada utrzymana w klimacie alternatywnego country, czyli tego, co proponowała Agata już wcześniej. Kto powiedział, że w XXI wieku nie można grać dobrego country w kraju nad Wisłą? Dark Horse to utwór „o tych i dla tych, którzy zawsze mają w życiu pod górkę, a mimo to uparcie podążają własną drogą. O tym, dlaczego czasami warto stawiać na czarnego konia.” Produkcją ponownie zajął się Marcin Bors, znany m.in. ze współpracy z Pogodno, Nosowską i Hey. Autorem okładki do singla jest Dawid Ryski.
Agata Karczewska debiutowała w 2019 roku płytą „I’m not Good at Having Fun” (Asfalt Rec.). W 2020 r. nominowana do nagrody Fryderyk w kategorii Album Roku Blues, laureatka Mateusza – wyróżnienia dla młodych artystów przyznawanego przez radiową Trójkę.
Wojtek Urbański w nowym projekcie? Nic… nowego, bo muzyk lubi zmiany i dlatego potrafi wejść w świat filmu, nagrać łatwiejsze w odbiorze przeboje, czy wpaść z muzyką do klubu (tu kłaniają się Rysy). Jego nowy, solowy projekt nosi nazwę TACET, a na kanałach wytwórni Dyspensa Records właśnie wpadł teledysk do utworu Flare, inaugurujący projekt Urbańskiego. Jak mówi sam twórca: „Dziś moment na który czekałem wiele lat. Ruszam z nowym projektem elektronicznym. TACET to podsumowanie wszystkich moich doświadczeń, jeśli chodzi o muzykę klubową”.
Premiera całego albumu zapowiedziana jest jeszcze na ten rok.
Jak piszą, są o krok od wydania drugiej płyty (marzec 2024). Ta pierwsza, „Trip”, ukazała się w 2021 roku. Nazywają się Rozbój w biały dzień, a składają się z dwóch osób: Jacka i Gosi. Tworzą na analogowych syntezatorach, a ich muzyka to typowy (choć nie do końca) elektro-pop, który sprawdzi się w bardzo wielu okolicznościach, od klubowego parkietu po domowe echo-przestrzenie. Nowy singiel, który trafił właśnie w eter, nosi tytuł We mgle.
Nową płytę wydają całkowicie niezależnie i własnym sumptem. Jak obiecują, będzie „pełna elektronicznych dźwięków, nie bojących się przesterów jednocześnie przemycając często nostalgiczny klimat”.
Przyznaję, że ich debiut nam umknął, czego żal, gdy już trafi się i na „Trip”, i późniejsze single (Cień). Rozbój w biały dzień zasługują na wypłynięcie na szersze wody nie tylko polskiej elektroniki.
Czekamy na marzec.
Trochę z cyklu “premiery płytowe, które dawno za nami”, choć akurat płyta The Freuders miała miejsce nie w aż tak odległej galaktyce.
Jak sami piszą, „nowy album to muzyka dla wkurzonych pesymistów i gardzących optymistów. Gitarowe granie od podszewki, pełne mleka matki i szatańskiej siarki, tym razem całkowicie w ojczystym języku”. Pod koniec ubiegłego roku The Freuders wydali album, zapowiadany wcześniej singlem Galeon. „Blurgot”, bo taki ma tytuł, to osiem kompozycji z pogranicza progrocka i psychodelii. Płyta ukazała się nakładem Mystic Production, po trzech latach od wydania „Warrior”.
Blurgot to „wypadkowa dwóch terminów, światów i jednostek – literackiego blurb oraz polskiego jazgotu”. Jeśli jeszcze nie sprawdziliście, czy zamknęli to wszystko na jednej płycie, to każda pora jest dobra, by to zrobić. Tym bardziej, że niepostrzeżenie zbliża się letni sezon festiwalowy i grupa może być jedną z chętniej rozchwytywanych. Wcześniej można ich było zobaczyć i posłuchać m.in. na Męskim Graniu, Soundrive Festival, Fląder Festiwal, Cieszanów Rock Festiwal czy Olsztyn Green Festival.