Siostry nie komponują muzyki na izolację, jednak w tym roku trafiły z “Put The Shine On” właśnie na czas odosobnienia. Dzięki temu (przepraszam za wyrażenie) taki Restless mógł stać się hymnem samotnych, wirtualnych domówek, choć sam w przekazie wyjątkowo jest nieradosny.
Płyta trzyma równy poziom, może dzięki temu, że Bianca i Sierra co i rusz majstrują przy tempie i temperaturze utworów. Słychać wyraźne nastawienie na automaty perkusyjne, mocniejsze i uwydatnione uderzenia oraz zabawy syntezatorami. Tak jest na przykład w transowym Smash My Head, ozdobionym gitarowymi wstawkami a la Prodigy. Utwór, znany już od października ubiegłego roku, to jeden z najmocniejszych punktów “Put The Shine On” . „Hold my hand into sky, I am flying”.
Urzekające, balladowe Where did all the soldiers gone sąsiaduje na krążku z marszowym Hell’s Gate i rapowanym Did Me Wrong. Taki ukłon do współczesności, którego nigdy przecież u nich nie brakowało, momentami wprowadza na album „przebojowość”. To złudzenie studzone jest jednak dość szybko kolejnymi skrótami aranżacyjnymi i przeszkadzajkami, których mnogość i bezład akurat przy Did Me Wrong wadzi. Zupełnie inaczej niż przy przypowieści z chorobą psychiczną w tle (Lamb and The Wolf był pierwszym zwiastunem krążka, jeszcze z sierpnia 2019).
Nawet, jeśli stylowo nowe utwory na “Put The Shine On” CocoRosie wydają się nieposkładane, miejscami niepotrzebnie zdobione elektroniką i nadeksponowaną melodeklamacją, całość broni się lepiej z każdym kolejnym odsłuchem. Warto dać się porwać słownym, poetyckim podróżom sióstr, odczytać komentarze, ale przymknąć czasem ucho na kakofoniczne wstawki, bo może w tym (kolejnym) szaleństwie jest jednak ukryty jakiś plan? [7,5/10]