Od zawsze najlepiej czułam się w fotografii reportażowej. Może to wynika gdzieś z mojego dziennikarskiego wykształcenia. Daleko mi więc do ustawianych kadrów, fotografii studyjnej a tym bardziej do słit foci. Fotografią koncertową zaczęłam się interesować, kiedy zaczęliśmy dostawać pierwsze autoryzacje i trzeba było przygotować pełny materiał. Przyśpieszony kurs fotografowania w ciemności i pierwszy aparat kompaktowy, któremu tak daleko było do sprzętu, którym wymachiwali obok mnie fotografowie w fosie.
Na Electronic Beats Festival robiłam wszystko co mogłam, żeby zdjęcia wyszły jak najlepsze. Niedawno się do nich dobiłam i tak sobie myślę, że niektóre z nich wyszły lepiej niż moje ostatnie dokonania Canonem R6. A to było 14 lat temu i aparat pozostawiał wiele do życzenia…
Chociaż moje pierwsze oficjalne zdjęcia przypadły na dużą imprezę i Róisín Murphy, nie od razu Kraków zbudowano. Fociłam też sporo koncertów w małych klubach. Zawsze jednak trzeba pamiętać, żeby wcześniej się zgłosić do klubu lub organizatora z pytaniem o możliwość wniesienia aparatu. Takim sposobem udało mi się obfocić Michelle Gurevich czy też Ventolina. O ile po akredytację Gurevich zgłosiłam się jako Portal muzyczny Muzobar, tak i Ventolin i chociażby THCulture udało się obfocić zupełnie prywatnie. Ale kluby również były małe. Zawsze prościej uzyskac akredytację, jeśli jest się powiązanym z redakcją – ale zawsze też warto próbować pytać o zgodę jako osoba prywatna.
Podczas koncertów nie używamy lampy błyskowej. I tu jest pies pogrzebany 🙂 Bo jest ciemno i często dość ekspresyjnie więc musimy sobie poradzić balansując między czasem naświetlania i ISO. Dla mnie to największa frajda ale zapewne nie dla każdego tak byś musi.
Ja mogłam sobie pozwolić na lepszy aparat więc 12600 ISO nie stanowi najmniejszego problemu. Ale pamiętam stare czasy, kiedy zbyt zaszalałam z ISO na kompakcie i wychodziła mi plastelina…
Jeśli więc poszukujesz aparatu do fotografii koncertowej zadbaj o to by miał:
W związku z tym, że mam Canona R6, spokojnie mogę mieć dość krótki czas naświetlania przy przyslonie 4.0. Jeśli jest bardzo ciemno wygrzebuję przysłonę 2.8 ale też nie jestem profesjonalistą, który ma w zanadrzu cały wachlarz jasnych obiektywów… Wyjściowo można zacząć od czasu naświetlania od 1/160 do 1/320 i sprawdzić kombinację z maksymalnym ISO swojeo sprzętu (którego jesteśmy pewni a nie który jest zapisany w dokumnetacji :)). ISO 3200 i 6400 powinny dać radę. Dobrze jednak udać się wcześniej do fosy i potestować ustawienia, zwłaszcza, że w większości przypadków wyganiają z fosy po 3 utworze.
Wcześniejsze poznanie sali / obiektu ma również swoje dobre strony pod kątem odpowiedniego wyboru miejsca do robienia zdjęcia. Czasem można wejść z boku sceny i zrobić zdjęcie członkowi zespołu, którego nie widać z fosy. Fajny efekt uzyskałam również robiąć zdjęcia z tyłu sceny przez siatkę. Krople deszczu i elementy szybku Kopalni Ignacy podkręciły industrialny charakter imprezy. Nie zawsze jednak wejść na scenę – dobrze się wcześniej upewnić, żeby nie robić zamieszania.
Wspomniałam wyzej o wahlarzu obiektywów, których mi osobiście “jeszcze” brakuje. Inne będą potrzebne w małym klubie, inne na duzym koncercie.
W pierwszym przypadku najlepiej się sprawdzą jasne szkła bez konieczności użycia większych ogniskowych. Wybierajmy więc F1.8/2.8 od 35 do 85 mm.
Na mniejsze koncerty zabieram swojego 24-105 mm F4.0 z moim ISO 25000 daje w zupełności radę. Ale kiedy na koncercie w Michelle Gurevich w Klubie Kwadrat zerknełam na ekranik koleżanki po fachu, która robiła zdjęcia z balkonu przez barierki zapranęłam jeszcze mocniej mocniejszego teleobiektywu… Może się w końcu doczekam 🙂
Na ostatni Soundedit Festiwal 2022, zabrałam również Canon EF 70-200mm f/2,8L IS II USM. Od razu poczułam różnicę w jasności obiektywu. Pierwsze zdjęcia od razu przepaliłam. Jakość jednak przerosła moje największe oczekiwania. Oprócz tego, ciężki jak diabli, wszystko się zgadzało. Zdjęcie Dunstana Bruce rodem z Ministerstwa głupich kroków zrobiło furorę (mimo, że niewyraźne i w zasadzie cudem go wyratowałam) ale to była chwila.
Ale w takich warunkach zdjęcia z końca sali to nic trudnego 🙂
Jeśli scena jest wysoka warto zabrać ze sobą również krzesełko, żeby lepiej zobaczyć z fosy co się dzieje. Dotyczy to głównie DJ, którzy często są “nudnymi obiektami” i fajne efekty uzyskuje się mogąc sfocić ich spomiędzy ich sprzętu. Kolorowa i ekspresyjna Róisín to coś najlepszego co mnie spotkało. Emocje, przebrania i ciągły ruch sprawiały, że nie miałam problemu ze złapaniem odpowiedniego kadru. Jednak fociłam i koncerty metalowe gdzie na pierwszej linii stała grupa gitarzystów, którzy wyżywali się na instrumentach. Wtedy grałam jedynie kadrem i wykorzystałam zmieniające się światło.
Miałam również zespoły jak Sick Saints, którzy dobrze wiedzieli co zrobić, żeby fotka wyszła fajna. To moje ulubione 🙂
Warto się jeszcze zaopatrzyć w dodatkowy akumulator i kartę SIM. To czy wolisz mieć torbę czy plecak najlepiej sprawdzisz samemu. Każdy ma inne podejście. Szczęśliwi, którzy mogą mieć dwa body z różnymi obiektywami bo na koncertach dzieje się dużo i szybko i łatwiej chwycić drugi aparat i zrobić zdjęcie niż zmieniać obiektyw. Ja się jeszcze tego nie doczekałam ale fotografuję hobbystycznie. Tym bardziej cieszy mnie przeogromnie jak muzycy udostępniają moje zdjęcia. Nawet jeśli czasem zmieniam płeć 🙂