Andy Butler [wywiad]

Krótka rozmowa z Andym Butlerem, mózgiem projektu Hercules and Love Affair, tuż przed występem na EBF w Pradze. I w przeddzień ich pierwszej wizyty w Polsce.

hercules muzobar
Po zewnętrznych: Andy Butler, Nomi Ruiz [Herculesy]

Zacznę tak: przyjeżdżacie do Polski. Wielu naszych dziennikarzy, choć nie tylko, okrzyknęło was najgorętszym zespołem na żywo w Europie, a może i na świecie. Słyszałeś o tym?

[śmiech] To zaskakujące, naprawdę nie jestem tego świadomy, tym bardziej, że nigdy wcześniej nie byliśmy w Europie Wschodniej. Ja nie byłem, np. w Pradze, i z Polską jest podobnie. Nawet dokładnie nie wiem, jak wygląda sytuacja w Polsce.

Polska i Czechy to różne kraje. Przekonasz się.

OK [uśmiech]

Na debiucie wasz muzyczny styl był zamierzony, świadomy, teraz pracujecie nad nowym albumem. Jaka czeka nas muzyka na nowym krążku? Zmiana brzmienia?

Tak, to będzie nieco inny album, podobnie tak jak nasze koncerty różnią się od płyt. Będzie w większości łagodniejszy, przeznaczony do słuchania w salonie, podczas gdy występy na żywo w zamierzeniu tworzymy pod taniec, zabawę. Tam tempo jest szybsze, jest głośniej, hałaśliwiej niż na płycie. Zaczynamy, i nie przestajemy, nie ma przerw, bo wszystko jest zaplanowane pod wielką imprezę. Album ma więcej momentów introspektywnych, poważnych i sentymentalnych, łagodnych. Koncert jest czymś więcej.

Na nowym krążku szykujesz jakieś niespodzianki? Na przykład nowe, inne głosy – jak z Antonym na pierwszym albumie…

Tak, obecnie pracuję w Berlinie z bardzo interesującą wokalistką. To Aérea Negrot. Ma 26 lat i naprawdę wyjątkowy, mocny głos, niemal operowy. Brzmi trochę jak…wiem, że to nie jest dobre porównanie, ale być może jak Grace Jones?

To bardzo mocne odniesienie!

O tak, ale uwierz mi, jej głos jest naprawdę niesamowity.

Jak ważny dla was, zespołu, jest image? Jesteście w zasadzie zespołem bez jednolitego wizerunku. Wiesz, XXI wiek w sumie wymaga, by być „widocznym”. Myślisz, że tego nie potrzebujecie?

Nie sądzę. Hercules to dla mnie fajna zabawa, ponieważ stwarza odskocznię, pewną iluzoryczność. Naprawdę nie czuję się komfortowo myśląc nad tym, jak wiele osób tworzy zespół, jak wyglądają, kim są. Wolę, kiedy image jest bardziej pojęciowy, choć to sprawa otwarta. Oczywiście, lubię gdy jest w nim trochę tajemniczości i zawiłości, kiedy pojawiają się pytania o więcej, a ja zachęcam, by cierpliwie sami chcieli dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Także w tym przypadku [H&LA] należy odbiorcom naszej muzyki dostarczyć coś w stylu: jesteśmy prostym zespołem, zwykłym projektem. Nie wiem, być może to obróci się kiedyś przeciw mnie, tak naprawdę nie zastanawiałem się nad tym.

Oznacza to, że nie gracie dla konkretnej publiczności, ale po prostu dla wszystkich, którzy chcą się dobrze bawić.

Każdy odbiorca jest dla nas jakimś tam celem, staramy się dotrzeć do wszystkich, a to oznacza, że jeśli przychodzisz na nasze show, chcemy (mam nadzieję, że tak jest) dotrzeć też indywidualnie do ciebie. Myślę, że w tym „make up” naszego zespołu jest bardzo kuszący: wszyscy na scenie jesteśmy jak różne gatunki muzyki, które zostały razem stopione. I to jest dobry sposób na dotarcie. Jeśli jesteś otwarty i przyjdziesz na nasz występ – spodoba ci się.

Tego jestem pewien. Jeszcze słowo o muzyce: mamy drugą dekadę XXI wieku, jak myślisz, jaka muzyka będzie na szczycie w następnym dziesięcioleciu? Disco, retro disco, więcej elektroniki?…

To bardzo interesujące pytanie. [pauza] To może być powrót do bardziej elektronicznych brzmień. Sporo miały jej w sobie lata 90…. Wygląda na to, że lata 2000 będą ogólnie bardziej rockowe, rockandrollowe. Prawdopodobnie, tak sądzę, będzie to też powrót do muzyki tanecznej, bardziej elektronicznej

Z odniesieniami do lat 70., 80.?

Tak, być może… A nawet 90.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmowa przeprowadzona 14 listopada 2008 r. w Pradze, podczas EBF

LOADING