Do Nowego Jorku trafił w 1990 roku. Wcześniej przeprowadzał się z Chichester w Zjednoczonym Królestwie do Amsterdamu (1977), a stamtąd, 4 lata później, do Kalifornii W USA. W Nowym Jorku pojawił się nieprzypadkowo, albowiem nastoletni jeszcze Antony doskonale zdawał sobie sprawę z niejednoznaczności swojej natury, i dopiero to szeroko otwarte dla sztuki miasto miało mu zagwarantować swobodę artystycznej i zmysłowej ekspresji. Tak trafił na scenę eksperymentalnego, genderowego podziemia, pełnego punków, drag queen i rozmaitych nie w pełni określonych płciowych wywrotowców.
Częścią nowojorskiego undergroundu staje się w 1992 roku, jeszcze nie dzięki muzyce, ale współpracy z klubem Pyramid. Zainspirowany Leigh Bowery i operową divą Klaus Nomi, zakłada najpierw własny, jak się później okaże niezwykle twórczy, kolektyw Blacklips Performance Cult, którego przedstawienia szybko zdobywają klubową scenę. Prócz niego, ścisły człon tworzą kumpel ze studiów zwany Psychotic Eve oraz wykonująca taniec brzucha Johanna Constantine. Sam Antony przyodziewa w tym czasie niebieskie szaty na wzór Isabelli Rossellini z „Blue Velvet” lub pozoruje jako drag queen wycięta z okładki singla Soft Cell Torch.
Teatralno-musicalowa trupa każdego tygodnia występuje z innym programem, goszcząc także na małej scenie kultowego klubu Mother. W ich repertuarze znajdzie się miejsce i dla „Aniołków Charliego”, „Kabaretu”, „Szkarłatnej Litery”, „Draculi” i „Wampirów”, oraz takich adaptacji jak „Sodom”, „13 Sposobów na Śmierć”, „Pogrzeb Fiony Blue” czy „The Killer Inside Me” Jima Thompsona. W jednym z nich, napisanym przez samego Antony’ego trash-musicalu „The Cripple and The Starfish”, główną postacią graną przez Psychotic Eve była zakonnica-transwestyta.
Grupa kilkunastu hybrydalnych wywrotowców z zawirowaniami płciowości występowała do 1995 roku, jednak Nowy Jork to miejsce, w którym potrzeba wyrażania, i dana ku temu sposobność, nie znosi zamknięcia w konwencjach. A Blacklips, którzy w surrealistyczny sposób przetwarzali kwestie transseksualizmu i społecznego braku wyczucia inności, w swej formule (choć rozpoznawalni i popularni) nie wymknęli się klubowemu rytuałowi drag queen show. Dramat wymagał celnego trafienia, a do tego potrzebny był prawdziwie genderowy wstrząs. Tym razem, z wykorzystaniem muzycznych fascynacji założyciela trupy i jego głębokiego, nostalgicznego, lecz nie lamentującego głosu.
Pierwszym singlem, jaki kupił siedmioletni Hegarty, był Wuthering Heights Kate Bush. W jednym z wywiadów przyznał, że Kate była dla niego pierwszym wzorem i została nią do czasu, gdy zakochał się we wrażliwości Cat Power. W międzyczasie zafascynował się mocnym i niejednoznacznym płciowo głosem Alison Moyet, do której po dziś bywa porównywany. Muzykę tworzoną wówczas przez Yazoo uznaje jednak za bezwartościową. Jeśli koniecznie musimy przyjąć jakiś punkt zwrotny w życiu Antony’ego, będzie nim pierwsze zetknięcie z twórczością Boy George’a. To obcowanie z opowieściami, które nie są opowiedziane bezpośrednio, lecz wyrażone muzyką. Na owe czasy krok odważny, choć dla młodego wykonawcy o odmiennej identyfikacji płciowej dla niego samego jeszcze zbyt delikatny. Jest za to Marc Almond, i to on wyznaczy „estetyczny kierunek, w którym podążył”. Almond stał się wokalnym guru Antony’ego, pierwszym i jednym z ważniejszych, nauczycielem. Bo najważniejsi to czarnoskórzy artyści, jak Ray Charles i Little Jimmy Scott, a przede wszystkim Nina Simone, od której – jak mówi – przejął świadomość i muzyczną intuicję.
Muzyczna droga Antony’ego wybrukowana jest inspiracjami. „Nie spędzam czasu z muzyką, która mnie nie inspiruje. A lubię bardzo wiele różnych rzeczy” – mówi. I kiedy wymienia w takiej chwili Beyonce („jest niegroźna”), coś każe zastanowić się, czy nie będzie to przypadkiem kolejny duet Hegarty’ego. Gdyby postawić ją obok Marianne Faithfull, Bjork, Lou Reeda czy Bryana Ferry, wypadłoby to co najmniej groteskowo. Ekscytująco mogłoby za to wypaść trio z Barbarą Streisand i Bette Midler, nad czym rozmarzył się podczas jednego wywiadów. W całej dotychczasowej karierze duety lub rozliczne kolaboracje i gościnne koncerty, będą umacniały jego wizerunek i status w świecie muzyki.
Antony staje się wszechobecny. W Hammersmith Apollo pojawia się na scenie obok swojej bezcennej przyjaciółki Bjork. Jak przyzna później, zgodził się uczestniczyć w tak niesamowitym, laserowym show Islandki. W krótkim czasie nagrywa utwory z Current93, Yoko Ono, Markiem Almondem, nie odmawia współpracy siostrom Casady (CocoRosie), gości u duetu Matmos, Nico Mulhy’ego, Devendry Banhart, i, co może wydać się najbardziej naturalne, Rufusa Wainwrighta. „Zabrzmiałem tam jak jedna z tych grubych, operowych dam z rogami jelenia na głowie”. W jednym z projektów – Hercules and Love Affair – wspiera swego przyjaciela, Andy Butlera, nagrywając z jego zespołem prawdziwie taneczny przebój 2008 roku, Blind. Na pierwszy rzut oka zaskoczenie, przestaje nim być, gdy Antony przyznaje, że lubi wyszukiwać na You Tube wideoklipy ludzi z całego świata i patrzeć, jak na nich tańczą. „Jest w tym coś pierwotnego”. Jeszcze jeden eksperyment.
“…chciałbym móc robić to częściej”.
Solowe dokonania Antony’ego, początkowo skupione wokół percepcji transseksualizmu, rozszerzają się o dylematy związane z potrzebą uwolnienia tożsamości i problemem społecznej obcości. Dlatego też swoje utwory zawiesza zawsze pomiędzy pytaniami i odpowiedziami.
Na pierwszy albumie, nagranym w 1999 roku już pod szyldem Antony and The Johnsons, nie oddala się jeszcze zupełnie od quasi-kabaretowej stylistyki, stąd debiut w części uznać możemy za naturalne rozwinięcie działalności w Blacklips. Wystarczy posłuchać jednego z najlepszych w jego karierze Hitler In My Heart. O debiucie mówi: „jest pewną refleksją, wizją świata, jego pejzażem”. Drugi krążek stanie się już wyłącznie projekcją wewnętrzną, choć w duchu dalszego łączenia natchnień.
Nagrywając „I Am A Bird Now” zainspirował się „The Covers Record” Cat Power, jak mówi – z powodu jej intymności. To wtedy sam postawił na otwarcie przed światem własnej. O ile pierwszy krążek był bardziej sceniczny, stworzony z lekkim dystansem, drugi nadawał się już do odbioru w ścianach sypialni. Oba albumy dzieliło 5 lat i kilka EP-ek. Na jednej z nich Antony zaadaptował poemat Edgara Allana Poe – „The Lake” przykuło jego uwagę już za czasów studiów, głównie dlatego, że stanowiło anomalię w katalogu dzieł Poego. Było delikatne, nakreślone wokół archetypu dziecka.
W owym czasie Antony staje się dużą maskotką mediów alternatywnych, potrafi pokazać się w popularnym show telewizyjnym Davida Lettermana, gdzie, jak sam mówi, pełnił rolę kozła ofiarnego, który ma zrobić swoje na potrzeby show, i zwyczajnie opuścić studio. Nie był już barwnym królem nowojorskiego undergroundu, stawał się gwiazdą, także dla gwiazd. Użyczył nawet swojego nagrania do reklamówki pewnych perfum w Hiszpanii. Jak przyznaje, nadarzyła się okazja, by jego muzyka została usłyszana przez większą grupę ludzi. I on ją wykorzystał.
Nawet nie nagrywając pełnowymiarowych płyt, o Antonym nadal było głośno. Po obejrzeniu biografii Leonarda Cohena „I’m Your Man” w głowie zostawało emocjonujące wykonanie If it be your will. Krytycy nie powiedzieli nigdy złego słowa o wykonywanych przez niego coverach, a sięgał przecież po utwory Nico, Velvet Underground, Leonarda Cohena, Moondog i Boba Dylana. Być może umiejętność ta została mu po czasach reinterpretacji scenicznych w Blacklips, a może znów dały o sobie znać interpretacje Cat? Z pierwszych doświadczeń nie zmieniło się jednak najważniejsze: Hegarty pozostał artystą poszukującym. Już nie szokującym, acz na swój wrażliwy sposób nieprzewidywalnym.
Pod koniec 2008 roku Antony postanowił zabrać ze sceny swoją intymność i nagrać krążek, którego adresatem jest człowiek, a głównym bohaterem Matka Ziemia. Znów mówi o płycie, że jest „zbiorem barwnych krajobrazów, intymnych obrazów z życia”. I że to wciąż album osobisty. Tyle, że nie składają się na niego obrazy bezpośrednio dotykające radzenia sobie ze skomplikowaną osobowością. Otrzymujemy w zamian wizję harmonii, uplastycznioną oczami zaproszonych do nakręcenia teledysku do Epilepsy Is Dancing braci Wachowskich, i rękami zaprzyjaźnionych malarzy – Tino Rodrigueza i Virgo Paradiso. Poszukiwania powiodły Antony’ego na łono Matki Natury, która ma cywilizacyjne problemy z akceptacją, miłością i harmonią z człowiekiem. W tym przypadku nie znajdziemy tu zbyt wielu odniesień do alter ego artysty. Ten, pytany o porzucenie swojej intymności w muzyce odpowiada: jestem pewien, że wrócę do niej. Lecz tylko z własnej woli.