The Good The Bad and The Queen, Astra Kulturhaus, 2 czerwca 2019

Już ubiegłoroczna część trasy Merrie Land Tour była zachęcająca: odgrywany niemal w całości drugi album uzupełniony przez 5-6 nagrań z debiutu. W tym roku The Good The Bad & The Queen poszli o krok dalej: skoro nagraliśmy dotąd tylko dwa albumy, dlaczego nie odegrać obu (prawie) w całości?

Nieocenionym było zobaczyć taki superskład na jednej scenie: obok mózgu projektu, czyli Damona Albarna (Blur), także basistę Paula Simonona (The Clash), gitarzystę Simona Tonga (The Verve) i perkusistę Tony’ego Allena (skład Feli Kutiego). Na scenie towarzyszył im dodatkowy klawiszowiec oraz trio smyczkowe. Wszyscy rozluźnieni, znakomicie bawiący się dźwiękami, choć bez zbędnej wirtuozerii i solowych popisów. Zresztą, jeśli improwizacja, to w dużej mierze kontrolowana, chyba że za instrumenty bierze się Albarn; wtedy wszystko jest możliwe, a napad śmiechu też staje się muzyką.

Dawno nie widziałem Albarna w tak znakomitej formie, choć po wejściu na scenę można by zakładać pewne problemy dyspozycyjne. Może jednak kryje się w tym sekret jego wszechstronnej, artystycznej aktywności? Kilka minut po godz. 21 zespół wszedł na scenę przy dźwiękach znanej z płyty introdukcji, jako zaproszenie do tańca (tak, tańca!) wykorzystując singlowy Merrie Land. Z nim, jak i z każdym kolejnym utworem, publiczność w berlińskiej Astrze, niewypełnionej tego wieczoru po brzegi (klub mieści max circa 1,5 tys. osób) reagowała adekwatnie do nastroju muzyków i dynamiki zmieniającej się muzyki, która sama przecież do najżywszych nie należy. Nie o to jednak w muzyce i tekstach TGTBaTQ chodzi, jest w niej bowiem więcej przekazu społeczno-politycznego – o czym rozbawiony własnym krasomówstwem, i to łamanym niemieckim, przypominał lider tego składu.

Trudno opisywać poszczególne utwory, jeśli grupa pomija ze skromnego, dwupłytowego repertuaru zaledwie trzy nagrania: z nowej płyty tylko Drifters & Trawlers, a z pierwszego krążka The Northern Whale i Behind The Sun. To był bardzo równy koncert, bez wahań tempa, zachwycających czy też rozczarowujących fragmentów. Ekstatycznie robiło się przy takich numerach jak Gun to the Head czy History Song, lirycznie zaś w trakcie Ribbons czy The Bunting Song. Albarn przez cały wieczór swobodnie dyrygował i publicznością (order, order, order!), i całym zespołem, żonglując nastrojem zarówno bez patosu, jak i zbędnego komizmu.

Tego dnia Berlin roztapiał się w ponad trzydziestostopniowej temperaturze. Tego wieczoru –  równolegle – koncert w Berlinie dawał Tool, dla którego z Polski tylko zjechały setki fanów. Tej pokoncertowej nocy przyjemnie było wracać z Astry ze świadomością, że pewien przekorny Brytyjczyk nieustannie, w przeciwieństwie do wielu innych „artystów” z Wysp, potrafi żywić się i bawić muzyką jednocześnie. Dzieląc się tym ze słuchaczami.

The Good, The Bad & The Queen - Ribbons | Astra Berlin | 02/06/2019 by Klara

LOADING