Część I: Poszerzyć formułę
Darek Baran (Muzobar): Czy możemy mówić o zmianie formuły cieszanowskiego festiwalu rockowego? A może jest to tylko niedawna zmiana jego nazwy? [przyp.: do 2020 roku był to Cieszanów Rock Festiwal]
Leszek Gnoiński: Najpierw był Breakout Festival, potem Cieszanów Rock Festival, a teraz Cieszfanów. Ale miejsce jest jedno i ten sam główny organizator, czyli miasto. Pamiętajmy, że festiwal w Jarocinie też miał różne nazwy, i po drodze różnych organizatorów. A co do muzyki: to, co było w nim rockowego, było też muzyczne, i w tym wciąż pozostaje on przede wszystkim festiwalem muzycznym. Zauważ, że 80% tegorocznych wykonawców jest wykonawcami rockowymi. A dla mnie rockiem jest zarówno punk, death metal, jak i np. industrial – ja tak szeroko traktuję muzykę rockową. Chcemy poszerzać formułę CieszFanowa o inne gatunki, a robimy tak, żeby pokazać, że reguła inżyniera Mamonia niekoniecznie musi być regułą stosowaną. Że można posłuchać czegoś innego, co a nuż będzie się podobać.
Mamy to chyba we krwi, że lubimy krytykować polskie wydarzenia muzyczne. Sam czasem wewnętrznie się buntuję na wieść o line-upie jakiegoś festiwalu, a ostatecznie i tak jadę, bo wiem, że będę tam mógł wiele dobrego muzycznie odnaleźć.
Festiwal muzyczny nie jest festiwalem dla fanów, jest dla festiwalowiczów. Jeśli jakiś artysta był rok czy dwa lata temu, nie oznacza to, że i tym razem przyjedzie. Festiwalowicz przystaje na propozycje organizatorów, przyjmuje konkretną formułę. Nam formuła poszerzenia pozwoliła sięgnąć po wykonawców ciekawych, a jednocześnie bardzo mocno związanych z muzyką rockową. Gooral wcześniej grał rocka, i teraz mocno włącza go do swojej elektroniki (zresztą, elektronika z rockiem to przecież od dziesięcioleci elementy współbrzmiące). Słoń jest ciekawym raperem, a Mery Spolsky w tej swojej muzyce pop jest bardzo punkowa, nie tylko wizerunkowo. Ma tak mocne teksty, jakich nie mają niektórzy rockmani. Polska muzyka jest bardzo szeroka i pokażmy te różne rzeczy, nie zamykajmy się w szufladkach, jednym stylu.
Jedni oczekują, że festiwal będzie tylko muzyczny. Inni, że zaoferuje coś więcej, i tego „więcej” szukają
Oczywiście. Nie każdy bawi się do 4. rano, a potem śpi do 15. Niektórzy chcą obudzić się i np. ćwiczyć jogę (swoją drogą, w tym roku na festiwalu będzie taka możliwość), wziąć udział w ciekawym spotkaniu, warsztacie, obejrzeć film. Zobaczyć owo „więcej”, wziąć udział w życiu kulturalnym, którego częścią jest muzyka rockowa, czy w ogóle – muzyka. I my te inne części też udostępniamy. Na terenie miasta będzie można wybrać kino, w którym pokażemy filmy społeczne. Będą spotkania literackie, wystawa winyli, imprezy w cerkwi. Większość będzie się działa w przestrzeni festiwalowej czy okołofestiwalowej, jak City NGO, które znajdzie się przed wejściem, w strefie niebiletowanej, otwartej dla wszystkich. To wszystko ma poszerzyć spektrum możliwości tego festiwalu.
Mówiąc o warsztatach i rzeczach pozamuzycznych – chyba wreszcie dotarła, i zadomowiła się u nas, formuła wydarzenia, którego muzyka jest głównym, ale niejedynym elementem
I to już paręnaście lat temu! W 2007 roku byłem współorganizatorem festiwalu w Jarocinie, gdzie razem z kolegą stworzyliśmy parę takich imprez obok festiwalu, jak wystawa fotografii koncertowej, czy malarstwa Tomka Budzyńskiego. W tym samym mniej więcej czasie powstała Akademia Sztuk Przepięknych na ówczesnym Przystanku Woodstock. Chwilę później tego typu inicjatywy pojawiły się na Openerze i OFF-ie, mamy już więc przynajmniej kilkunastoletnią tradycję. I to jest, a uważam nawet, że powinno być, nieodłączną częścią festiwali. Dlaczego? Muzyka rockowa, alternatywa, techno, czy hip-hop bardzo często komentują rzeczywistość, albo ona z nich wychodzi. Teksty w popie bardzo często są wokół niej pisane. Wszystkie sprawy społeczno-gospodarczo-polityczne są ich częścią.
Festiwalowicze to jedno. A jak reaguje na ten coroczny najazd lokalna społeczność? Poza czynnikiem ekonomicznym, rzecz jasna…
Pewnie ma to wpływ na ekonomię, ale cieszanowski festiwal to przede wszystkim atmosfera plus luz. Festiwal istnieje tam od 2008 roku, rozwija się, w tym zyskał kolejne atuty społeczne. Bardzo się cieszę, na przykład, na przyjazd Anny Marii Wesołowskiej, bo będziemy mieli symulację rozprawy sądowej dotyczącej przemocy domowej. Rozprawy z aktywnym udziałem publiczności. Udział w niej weźmie też sędzia Igor Tuleya. To może być bardzo ciekawe doświadczenie, a sędzia Wesołowska będzie miała jeszcze spotkanie z mieszkańcami Cieszanowa, na temat prawa.
Część II: Festiwal, czyli idee są ważne
Jaki jest Twój wpływ, jako ambasadora, rzecznika, na line-up CieszFanowa?
Line-up ustala rada programowa, moim wkładem jest tegoroczny dzień kobiecy, i sama idea dnia wokół kobiet, artystek na dużej scenie. Także to, że pojawiła się Lucciola Ladies Rock Camp, że bardzo szeroko poruszane będą społeczne tematy kobiece. Będzie o przemocy wobec kobiet, przemocy domowej, w pracy, mobbingu, czy o kobietach liderkach, a takie przecież wystąpią na scenie. Także o wojnie w Ukrainie i kobietach, które biorą w niej udział, bo ta wojna jest przecież blisko Cieszanowa. Tematów społecznych będzie zatem dużo, w ramach wspomnianych już debat czy warsztatów.
Czy takie wydarzenia tematyczne, jak dzień poświęcony kobietom, mają szansę wpisać się w organizację przyszłych edycji? Jest wola, żeby to kontynuować? Byłoby ciekawie mieć jeden z trzech dni skupiony wokół jakiejś idei
Dla mnie idee są bardzo ważne. Bo łatwiej jest trafić z taką ideą do odbiorcy, do mediów. Festiwal muzyczny może przyciągnąć media swoją wielkością i gwiazdami (Opener), historią (Jarocin), albo klimatem czy ideami (Rock na bagnie hołduje idei punkowej). Nasza idea ma także zwrócić uwagę na ten festiwal, bo, nie ukrywajmy, jest on dosyć daleko, ale ma za to zachwycającą atmosferę. Dwa lata temu pokazywałem na nim swoje filmy, brałem udział w debatach, stąd wiem, że CieszFanów ma formułę festiwalu bardzo otwartego na poglądy, muzykę. Takiego, w którym czuje się nawet atmosferę dawnego Jarocina! Może dzieje się tak dlatego, że organizowany jest w małym mieście? W momencie, w którym przyjeżdża do niego drugie tyle uczestników, jest to po prostu widoczne. Pamiętajmy, że do Jarocina, 20-tysięcznego miasta, przyjeżdżało w połowie lat 80. nawet 25-30 tys. ludzi (tych, którzy oficjalnie kupowali karnety). Wiadomo, że ludzi było nawet więcej, i to również było widoczne. Tak jest w Goniądzu (Rock na Bagnie) czy właśnie w Cieszanowie.
Nie macie headlinerów, na plakacie reklamującym festiwal jest tylko nazwa festiwalu. Można ją określić za markę samą w sobie?
Headlinerów nie mamy, ale mamy za to bardzo różnych wykonawców, występujących o często nietypowych porach. Jest po równo, i tak ma pozostać. Headliner ma oczywiście za zadanie przyciągać, ale ja chcę, żeby festiwal robił to większą liczbą wykonawców. Chcę móc zobaczyć Lecha Janerkę czy Izzy and The Black Trees o godz. 17, Renatę Przemyk o 21, czy Nangę o 22. Sam jestem ciekawy, co niektórzy wykonawcy przygotują. Fajnie jest pokazać zespoły z trochę innych stron, o nieoczywistych porach.
Ważne wydaje mi się np. to, że przyjedzie Lech Janerka, dla którego będzie to jeden z dwóch festiwali tego lata (wcześniej w Jarocinie). Podobnie Cool Kids Of Death, którzy pojawili się tylko na 600-leciu Łodzi, także Brodka, Majka Jeżowska…
Bo takie wyjątkowe, pojedyncze wydarzenia składają się na siłę festiwalu. Na OFF-ie wystąpiła w tym roku Hania Rani, dla której był to jedyny polski koncert festiwalowy tego roku
Chętnie zobaczyłbym Hanię w Cieszanowie, np. z koncertem w cerkwi…
Konkurencja wydaje się dziś duża, szczególnie na polu średnich festiwali. Co zatem jest największym atutem CieszFanowa?
Różnorodność. Z jednej strony dużo dobrej polskiej muzyki, nie tylko rockowej, bo zahaczamy też o inne gatunki. Ale głównie. Ciekawy jest dobór wykonawców, atutem są też dodatkowe imprezy, jak City NGO czy konkurs, w którym weźmie udział 12 naprawdę dobrych zespołów. Sam się zastanawiam, jak wypadną na żywo, bo kilka z nich to naprawdę niezłe, i różnorodne petardy. Ciężko będzie wybrać.
Słuchałem tej młodej muzyki. Lekko nie będzie. Zwycięzcy trafią w przyszłym roku na główną scenę?
Tak, troje z nich. Jednego wybierze publiczność, dwóch wykonawców – jury.
Zespoły zagraniczne są stałym punktem CieszFanowa?
Denoi zgłosili się do konkursu, a Dirty Shirt wystąpią jako zaproszeni goście. W pewnym momencie, jak już był to mocny festiwal rockowy, przyjeżdżały do Cieszanowa gwiazdy, głównie z lat 80. – Kreator, Agnostic Front, Helloween. Myślę, że lepiej jest jednak ściągnąć ciekawego polskiego wykonawcę, niż – przepraszam za wyrażenie – jakiegoś przebrzmiałego wykonawcę ze świata. Festiwale powinny pokazywać więcej nowszej muzyki, zarówno tej zagranicznej, jak i polskiej. Nie powinniśmy bazować na ludziach z lat 80. czy 90., choć jest to oczywiście łatwiejsze z perspektywy sprowadzenia konkretnej publiczności. Tyle że takim myśleniem ani nie wychowamy ludzi, żeby słuchali nowej muzyki, ani nie pokażemy młodych, którzy często świetnie grają, i za chwilę to oni mogą stać się gwiazdami.
Z powodów, o których mówisz, często się ich pomija
Za często. Oczywiście, patrzy się na słupki – słuchalności, oglądalności, bo ten artysta przyciągnie tyle osób, a tamten tyle. Tak się nie powinno robić festiwali! Festiwal powinno się organizować pod kątem idei i tworzenia marki.
I tego się trzymajcie. Dziękuję za rozmowę, i widzimy się w Cieszanowie!
foto: archiwum Leszka Gnoińskiego, muzobar (OSF)