Ignacy Puśledzki: Odwalić fikoła [wywiad]

Ignacy Puśledzki: Odwalić fikoła [wywiad]

Jak sam przyznaje, ludzie są zaskoczeni bardziej refleksyjnymi balladami na nowej płycie, bo spodziewali się, że wszystko będzie śmieszkowe i z werwą. Jego tato uznał z kolei, że płyta jest zbyt spokojna i nostalgiczna. Ja lubię balladowego i rozmownego Iggy’ego, i rozmowa ta jest efektem tego drugiego wcielenia.

I n t r o

muzobar: Wyrosłeś z rapu? Jesteś już “za stary” na rapowanie o życiu, czy dzisiaj o życiu już się po prostu nie rapuje?

Ignacy: Nie wiem czy wyrosłem, bo rap ciągle mnie jara. Nie wnikam w to, czy rap jest dziś o życiu, czy nie – myślę, że ciągle można znaleźć takich MC’s, którzy rapują o swoich przeżyciach. Mnie bardzo dawno temu nauczono, że tak trzeba, i dziwię się, jeśli ktoś uważa, że jego życie jest zbyt nudne, żeby o nim pisać. Zobacz, są raperzy, którzy rzucili alkohol albo zostali rodzicami i musieli się mierzyć z tym, że dla swych fanów stawali się nudni. W rapie zawsze najbardziej lubiłem bezpośredniość i umiejętność znajdowania tematów tam, gdzie teoretycznie ich nie ma. Od lat mówię, że prosty język i opisywanie czegoś takim, jakim jest, to jest to, czego popowi artyści powinni się od raperów uczyć. Pokazał to m.in. projekt Albo Inaczej [artyści wykonywali kultowe rapowe teksty do nowo skomponowanej muzyki – db]. Byłem na jednym koncercie tego projektu, i tam Natalia Nykiel najpierw zaśpiewała tekst Sokoła, a potem swój, jednak, niestety, porównania były dla niej mocno krzywdzące. Wracając: zawsze obok rapu słuchałem piosenek, alternatywy i jakiejś porąbanej awangardy. Im jestem starszy, tym chętniej sięgam po piosenki, a prostota mnie zwyczajnie rusza. Zawsze marzyłem o sięgnięciu po piosenkową formę, ale w szufladce z rapem (nawet jeśli był on na pograniczu z alternatywą) było mi łatwiej, bo zasady tej „gry” wpojono mi za małolata.

Rap ma pewne zasady, ideały, jakąś przyjętą konwencję, a Ty nas tą nową konwencją jednak zwodzisz. Łatwiej jest nią „zmylić” słuchacza, czy piosenkowa forma to po prostu inny sposób na dotarcie?

Mam problem z patrzeniem na muzykę jednogatunkowo. Piosenkowa forma zawsze wygrywa tym, że jest formą ładną, krótką i przyjemną. Refren popowej piosenki może być w warstwie tekstowej totalnie gówniany, ale dzięki temu, że jest podany z wpadającą w ucho melodią, staje się zaraźliwy. Mocno stawiam na słowo, a jeśli zestawisz to z paroma ładnymi melodiami, to wiadomo, że wchodzi łatwiej. Pamiętaj, że w rapie masz czasem zwrotki 32-wersowe, które są też dużo dłuższe, niż te stosowane w piosenkach.

ignacy muzobar
ignacy muzobar

T e o r i a   P r o s t y c h   P i o s e n e k

Już wcześniej nie stroniłeś od melodyki, tylko teraz jest ona bardziej uniwersalna, może nawet dopasowana do odbiorcy. Dla kogo zrobiłeś tę płytę?

Widzisz, każdy artysta powie, że zrobił to tylko dla siebie. Miałem zakusy, żeby odezwać się z nią do paru labeli, zwłaszcza, że pierwszy singiel poszedł w serwisach streamingowych nadspodziewanie dobrze jak na numer z zupełnie nowego konta. Specjalnie zostałem jednak przy niezależności, co oczywiście jest zwykle słabym pomysłem, głównie ze względów finansowych. Ty mi tu ładnymi słowami mówisz o graniu pod publiczkę, a ja, jako drugi singiel, wypuściłem numer punkowy, który poszedł totalnie gównianie. Jako ostatni przed wydaniem albumu udostępniłem jedyny utwór z bluzgiem, co pewnie sprawiło, że prawie żadne radio go nie zagrało (śmiech). Muzykę robię więc dla siebie i na swoich zasadach. „Proste Piosenki” mają większe szanse na dotarcie niż płyta „Powiedz mi coś więcej” [płyta z 2020 roku, sygnowana Iggy Not Pop x Tap3s – db], ale tam dla odmiany tylko jeden kawałek nie miał bluzgów. To jednak wciąż ja, z moimi totalnie złymi marketingowo zagraniami.

Nie do końca się zgodzę, że ma większe szanse, bo dużo zależy od tego, na jakim poziomie ludzie ją „kupią”. Grając rap byłeś typem z podwórka, nawet z „podziemia”. Teraz jesteś takim “ziomem z placu zabaw”, który sprzedaje historie o życiu, tym obecnym nawet – ku przestrodze.

Zupełnie szczerze: to jest płyta o mnie i o moim życiu. Na tym moglibyśmy zakończyć temat, bo „Proste Piosenki” miały mi służyć za pamiętnik, czy formę autoterapii (choć nie lubię tego określenia w kontekście sztuki, bo kojarzy się z wybebeszaniem). Ale sam widzę po niektórych płytach, że jeśli umiejętnie to zrobisz, to ludzie i tak odniosą zaśpiewane historie do swojego życia – sam tak czasem robię. I teraz: możesz w ‘Chłopcu z Nibylandii’ znaleźć mojego brata, ale możesz też swojego idola, który cię zawiódł, albo kogoś, kto był zawsze otoczony super towarzystwem i błyszczał, ale okazało się, że ma swoje problemy. 26 lipca ta płyta przestała być moja, trafiła do obiegu i teraz ludzie zrobią z tymi historiami, co chcą. Mogą utożsamiać się z tą czy inną piosenką. Polecam przelać to przez swoją wrażliwość. Jasne, że nie-rodzicom ‘Dzieci są chore’ i ‘Leć’ niewiele powiedzą, ale może ‘Scysje’, albo ‘Wszystkie’? Weź z tej płyty to, co ci pasuje, a w innych przypadkach ciesz się fajnymi melodiami.

Nie wolałbyś, żeby ludzie brali ją jako jedną, długą opowieść? Nie na zasadzie płyty koncepcyjnej, ale gdzie historie tworzą zwarty obraz? OK, to jest Twój obraz, i to jest zrozumiałe, ale mam obawy, że w nadmiarze melodii gubi się ten “TY”.

Nie kalkuluję tego. Piosenki na płytę powstały jako całkowicie osobne byty, chociaż wiadomo, że każda jest kawałkiem mojego życia. Dopiero wybierając kolejność zastanawiałem się, jak to ugryźć całościowo. Wybrałem jeden, tylko mi znany klucz – nie wiem, czy jest dobry, bo to było bardzo trudne zadanie, ale zżyłem się już z tą kolejnością. Najpierw powstały teksty, potem wymyśliłem do nich melodie, jeszcze dalej Jędrzej Wołk te piosenki aranżował. Płyta jest bardzo różnorodna, a jednak ciągle czuję, że dałoby się tam odwalić jeszcze większego fikoła.

Byle nie przetrącić karku. Są momenty, w których te „fikoły” robisz dość ryzykowne, a Ty mi mówisz, że mogły być większe?! Jędrzej [Wołk] był tym stopującym?

Byłem po kilku nieudanych współpracach (w związku z tą płytą), a potem zobaczyłem, że Jędrzej zaczął spełniać się jako producent. Mamy wprawdzie inne preferencje muzyczne, jednak coś mi mówiło: napisz do niego. Zrobiliśmy ‘Kundla’ i poszło. Kocham Jędrzeja absolutnie, dosłownie raz powiedziałem, żeby nie przeginał w folkową stronę, ale oprócz tego współpraca była świetna. Nie wiem nawet, kto się przy tym lepiej bawił.

Miałeś nagrać proste piosenki, a to chyba trudna płyta i odbiór singli, o czym mówiłeś, to potwierdza.

Tytuł „Proste Piosenki” dotyczy formy. Zauważ, że tu nie ma długich numerów, prawie wszystkie są oparte na dość podstawowej formie: zwrotka-refren-zwrotka-refren-bridge-refren. Proste Piosenki. Nie mogłem wyskoczyć z czymś trudniejszym, a uwierz, że o tym też marzę, bo wiadomo by było, że tych utworów nie wymyśliłem ja. Na płycie Jędrzej musiał przełożyć je na odpowiednie akordy i tonacje. Myślę, że zadziałał ten sam mechanizm, co w przypadku „Powiedz Mi Coś Więcej”: jeśli coś wymyka się z szufladki, jest uznawane za trudne, alternatywne. Tymczasem PMCW to były proste kawałki, chociaż różnorodne stylistycznie, na których typ rapował bardzo „staroszkolnie”. Tu jest to samo.

Nie masz poczucia, że każdy głos mówiący, że na nowej płycie podoba mu się coś innego, świadczy o tym, że nie wiemy, kim naprawdę jest Iggy? I czy nowym albumem nas wszystkich nie wkręca?

Oczywiście. To, że się bardzo otwieram, nie znaczy, że was nie wkręcam. Budyń powiedział kiedyś, że otwiera się na tyle, żeby sprawiać wrażenie, że otwiera się całkowicie, dzięki czemu może sporo zostawić dla siebie. Trochę robię to samo. Tutaj jest dużo ze mnie, wiele się o mnie dowiadujecie, ale nie wyskakuję z największych traum i boleści. W ogóle nie widzę takiej potrzeby. Wolę patrzeć w tę bardziej lśniącą stronę życia, nawet jeśli mam w nim sporo brudu.

Always look on the bright side of life?

Olaf Deriglasoff, kiedy promował płytę Cyrku mówił, że życie jest zbyt ciężkie, żeby się jeszcze bardziej dołować. Wyznaję tę samą zasadę. Wiem, że moje poczucie humoru i same piosenki mogą przedstawiać mnie jako osobę bardzo pozytywną i nieustannie śmieszkującą, ale nic bardziej mylnego. Przeżyłem dużo trudnych sytuacji, widziałem w życiu wystarczająco dużo gówna, a jednak w czasach, kiedy nikt nie myślał o psychoterapii, zupełnie nieświadomie wypracowałem metodę skupiania się na nawet najmniejszych pozytywach. I stosuję ją po dziś, choć wiadomo, że im jesteś starszy, tym trudniej, bo zmieniają się trochę obowiązki. Warto śpiewać o wesołych rzeczach, chociaż uważam, że w Polsce jest to bardzo trudne.

Ta dewiza jest mi bliska, bo z wiekiem wkurza mnie coraz więcej sytuacji, które nie musiałyby się wydarzyć, ale zawsze mały pozytyw potrafi wyratować sytuację.

Dokładnie tak jest. Popatrz, w tym kraju łatwiej zrobić karierę nagrywając płytę o Powstaniu. Jak robisz coś zabawnego, to nie jesteś pełnowartościowy, bo to może i jest fajne, ale przecież nie może być tak samo ważne, jak album o II wojnie światowej.

Teraz musiałaby to być płyta o wojnie polsko-polskiej. W nowych piosenkach podskórnie zaszyłeś zresztą polityczne niuanse, np. w ‘Miau Miau’, czy na otwarciu, gdzie śpiewasz „życie to nudny film, chociaż miał 8 gwiazdek”.

Byłem ciekaw, czy ktoś to połączy (śmiech). Tak, 8 gwiazdek znalazło się tam nieprzypadkowo, chociaż oczywiście jest to łatwa gra słów, bo z jednej strony masz słynne *****  ***, a z drugiej ośmiogwiazdkowy film, który powinien być zajebisty, a nie jest. W ‘Leć’ złe osoby rządzące Polską to także poprzedni rząd, choć niestety nowy zdążył na tyle nas wszystkich wkurzyć, że uznałem, że nie ma co zmieniać tekstu. Nie chcę być określony jako artysta mocno zaangażowany politycznie, takiej płyty jak „Paszkwile” Tymona Tymańskiego bym nie nagrał, ale uważam, że drobne wskazówki należy umieszczać.

Wszystko, co wrzucasz do tekstów, robisz z wyczuciem. Masz w nich ziarno sentymentu, co dzisiaj w polskiej muzyce jest w nadmiarze eksponowane, ale udało Ci się nie przekroczyć tej cienkiej linii, za którą jest artystyczny koniunkturalizm. ‘Kolonie’, które bardzo lubię, bez tego nie miałyby sensu.

To jest coś, co chętnie biorę z rapu. Follow upy. Do popkultury, do muzyki, także – jak się okazuje – polityki. Myślę, że to jest super sprawa, to zawsze przybliża do wykonawcy. Oczywiście łatwo pójść w takie opcje jak ‘Załoga G’ Hurtu, ale mnie chyba do tego daleko. To miały być tylko smaczki.

To pierwszy materiał autorski, bez gości, featów (Jędrzej pogrywa w ‘Bąbelkach’, do tego kilkoro instrumentalnych gości, plus chórki). Fajnie jest mieć 100% odpowiedzialności za materiał? Zwiększa to poczucie kontroli?

Robiłem ten album wspólnie z Jędrzejem, więc o pełnej kontroli nie było mowy. Nie jestem Zappą, który podaje muzykom nuty i każe im grać nawet te niemożliwe rzeczy. Ale tak, każda ostateczna decyzja była moja, firmuję to zresztą swoim nazwiskiem, więc nie ma się już za czym schować i to jest super, nawet jeśli za coś dostanę bęcki. W poprzednich projektach zawsze był ktoś jeszcze, a moje zdanie – nawet jeśli próbowałem trochę dowodzić – nie było najważniejsze. Nie chodzi tu o ego, ale moje piosenki czy rapsy zawsze dotyczyły mojego życia i tekst grał w nich olbrzymią rolę. Muzyka, nawet jeśli była przyczynkiem do poruszenia pewnych tematów, musiała być ich dopełnieniem, nie odwrotnie. Brak featów jest z kolei spowodowany mniejszą, niż w przypadku rapsów, pewnością siebie. Prywatnie też nie jestem fanem za dużej ilości takich spotkań w piosenkach. W rapie jest na to więcej miejsca – gościnna zwrotka to już jednak kawał treści, jest się czym popisać. Zapraszać kogoś, żeby zaśpiewał cztery wersy? Bez sensu, chyba, że jest na to jakiś dobry pomysł!

ignacy pusledzki
iggy muzpbar

W s p o m n i e n i a   n a   w y n o s  [skip 1]

Powiedziałeś, że „Proste Piosenki” miały Ci służyć za pamiętnik. Pisałeś kiedyś taki? Nie „Sekretny dziennik Adriana Mole’a”, ale zbiór myśli, wspomnień, które dzisiaj wykorzystujesz?

Nie, chyba nie pisałem. No dobra: pewnie była jakaś próba, ale tego typu aktywności, które wymagają regularności, spotykał w moim życiu ten sam los. Szybko tracę zapał. To samo, niestety, spotkało gitarę.

Czyli na potrzeby płyty musiałeś głęboko grzebać w pamięci, czy po prostu te wspomnienia same się wylały?

W zasadzie tylko dwa kawałki dotyczą jakiejś bardzo zamierzchłej przeszłości. Faktycznie w przypadku ‘Kolonii’ musiałem trochę ruszyć mózgownicą, przypomnieć sobie te wakacje nad morzem i wyciągnąć ze wspomnień najfajniejsze, najbardziej charakterystyczne klisze. Kiedy byłem małym chłopcem, w moim życiu działo się wiele dziwnych rzeczy. Letnie kolonie, na które jeździłem w zasadzie co roku, były jak ucieczka do zupełnie innej rzeczywistości, w której nie dzieje się nic złego. Przez około 2 tygodnie koncentrowałem się jedynie na zajebistej zabawie, chociaż – wiadomo – zdarzały się też dramaty sercowe.

Trudniej jest dzielić się własnym życiem/doświadczeniem ze słuchaczem, czy pisać z pozycji obserwatora?

To chyba zależy od autora. Ostatnio mignęła mi rolka z fragmentem wywiadu z Czwórki i tam (nie pamiętam niestety kto) jeden artysta mówił, że trudniej się pisze o sobie. Ja mam odwrotnie. Kiedy pisałem wymyśloną fabułę na „Powiedz Mi Coś Więcej” (utwór ‘Kwaśniewski’), analizowałem w głowie każdy detal tej historii i zastanawiałem się, czy wszystko zgadza się fabularnie. W przypadku własnych historii nie muszę tego robić. W dodatku łatwiej mi wtedy puścić wodze fantazji i pewne rzeczy w fajny sposób ubarwić, inne pominąć.

Słowa wychodziły od wewnątrz, po rozmowach z samym sobą, czy za powstaniem piosenek stoi jednak więcej osób?

Nie konsultuję tekstów, jestem w tym przypadku Zosią Samosią. Nie jest tak, że mam wygórowane zdanie na temat swoich lyricsów – chociaż są dość dobre (śmiech), ale uważam, że to bardzo osobista sprawa. Nawet nie same tematy, co po prostu własny styl i charakter. Widzę kursy pisania czy obozy letnie dla tekściarzy, i spoko – jeśli ktoś ma ochotę skorzystać, proszę bardzo. Jedyne, nad czym bym się zastanowił, to czy Liber jest dobrym kandydatem na mentora (śmiech). Uważam, że tego nie można się nauczyć, ale można doskonalić. Tu polecam po prostu czytać/słuchać i pisać, pisać, pisać… A potem jeszcze trochę popisać. Nie wydaje mi się, żeby moi najwięksi idole uczyli się pisania tekstów. Drobne poprawki w przypadku „Prostych Piosenek” proponował Jędrzej, ale mówimy o pojedynczych słowach, które lepiej siedziały w zapisanej już kompozycji i były tak naturalne, że… już nawet nie pamiętam, o które numery chodzi. Aga Frączyk, która gra na skrzypcach w ‘Leć’, też zaproponowała jedną, zabawną zmianę w tym kawałku. W oryginalne było „Źli ludzie rządzą w Polsce / Ale otulę cię kocem”, a że Aga gra w zespole Kołdra… Rozumiesz (śmiech). Długo się nie zastanawiałem.

iggy muzobar

O u t r o

Masz już w głowie, nawet mglistą, koncepcję kolejnej płyty? Taką, która rodziła się przy nagrywaniu „Prostych Piosenek”? Na pewno nie zamknąłeś w nich wszystkiego, co byś chciał.

Nie mam, tak samo jak nie miałem długo na tę płytę. Myślę, że znowu będę zbierał jakieś tematy i pomysły na teksty, i nagle przyjdzie wielka fala, wszystko to zaleje i wymiesza. Na PROSTE PIOSENKI też nie było konkretnej koncepcji, oprócz tego, że to będą… piosenki, i że będą jeszcze bardziej o mnie. Jedna rzecz: chciałbym więcej gitar na drugim krążku!

Drugim jako Ignacy Puśledzki. Długo dojrzewa się do zmiany gatunkowej? Musiałeś przekonywać siebie do tej nowej formuły „Iggy’ego”? Mówiłeś wprawdzie, że dawno myślałeś o spokojnym, akustycznym albumie, ale to jednak spora transformacja. W rapie tworzyło się pewnie inaczej, nie wiem, czy łatwiej, ale tam z góry coś się zakłada, a na tej płycie niczego nie można z góry założyć.

Potrzebowałem trochę czasu, żeby się odważyć, a potem, żeby znaleźć człowieka, z którym tę zmianę przeprowadzę. W moim przypadku szczególnie ta druga część jest istotna, bo przecież sam bym z melodiami nagranymi na dyktafon nic nie zrobił. Zawsze czułem, że mogę iść w piosenki, zawsze wymyślałem melodie (jedną zaśpiewał nawet Tymon Tymański i się nie skrzywił). Musiałem się tylko odważyć zrobić to „na pełnej”. Kiedy już to zrobiłem, zastanawiałem się, czemu tak późno (śmiech). Z jednej strony ta płyta mogła powstać już dawno, a z drugiej – kompletnie nie. Moje poprzednie śpiewane oblicza – m.in. elektroniczny projekt Low Comedians czy nienazwany nigdy alt-rockowy band – dziś są dla mnie niesmaczne ze względu na teksty, w których próbowałem być na siłę poetycki, smutny, artystyczny. To jest bardzo nieznośne. Dopiero teraz, kiedy połączyłem śpiewanie z lekkością rapowego pisania, czuję, że jestem na właściwym miejscu.

Dzięki za rozmowę.

LOADING