(No) Cassette Conversation. Rozmowa z Emmą i Dorianem, duetem Promenade Cinema

(No) Cassette Conversation. Rozmowa z Emmą i Dorianem, duetem Promenade Cinema

Rozmowę przeprowadziliśmy mimochodem, w przerwie między koncertami podczas FAME. Bez jakiegokolwiek przygotowania. I nie musiało go być, bo oboje okazali się po prostu fajnymi ludźmi, z którymi można by pewnie przegadać całą noc...

Mała prywata na początek: nie zagraliście dzisiaj Cassette Conversation, mojego ulubionego utworu. Dlaczego?

Dorian: Też żałuję (śmiech)

Emma: Taaak… Wiesz, ten utwór musiał ustąpić miejsca innym. Do końca nie wiedzieliśmy, jak długi mamy mieć set, co można by w trakcie zmienić. Dlatego też, na wszelki wypadek, przygotowaliśmy dwa sety – krótszy i dłuższy. No i zagraliśmy krótszy.

Usłyszeliśmy [na FAME – przyp.] za to dwie nowe piosenki…

Dorian: Kiedy kończyliśmy nasz drugi album, wydany w czasach pandemii, nie mieliśmy wówczas okazji grać go na żywo. I pomiędzy innymi rzeczami, obowiązkami, zaczęliśmy pracować już nad trzecim krążkiem. Dlatego zagraliśmy też coś nowego. Zawsze staramy się pokazywać z jak najlepszej strony, wywrzeć na publiczności jak najlepsze wrażenie. Poza tym, coraz trudniej jest dzisiaj wybierać piosenki.

Te nowe zabrzmiały jednak naprawdę dobrze. Słuchając Waszych płyt, zastanawiałem się, jak poszczególne nagrania mogłyby brzmieć na żywo. Słysząc dziś premierowe kawałki, pomyślałem: o, tak będzie brzmiał ich nowy krążek. I będzie świetny.

promenade muzobar

Jeśli mówimy już o koncertach: niewielkie, czy jednak te duże?

Dorian: Kiedyś graliśmy dla zabawy. Teraz, otrzymując zaproszenie na jakiś występ – klubowy czy festiwalowy – i decydując się na miejsce, w którym zagramy, najpierw przygotowujemy się mentalnie. Ponieważ przede wszystkim dbamy o brzmienie, i to jest dla nas najważniejsze, przechodzimy proces myślowy typu: “co zrobić, by najlepiej zabrzmieć, czy będziemy pasowali do tego miejsca, wydarzenia?” Tak się dzieje na przykład wtedy, gdy mamy zagrać w małym klubie, ale wiemy, że nie ma tam odpowiedniej przestrzeni, i nie będziemy brzmieć tak, jak powinniśmy. Jeśli nie ma przeszkód, wolimy zagrać coś większego, bo wiemy, że potrafimy to zrobić dobrze, najlepiej jak potrafimy.

Ciągle rozwijamy się jako zespół, a odkryliśmy, że graliśmy sporo koncertów po prostu dla zabawy, że staraliśmy się to robić dla nas samych, bo to pozwalało uciec od tej całej nerwówki, na wielu poziomach. I było fajnie. Nie mogliśmy się doczekać kolejnego spotkania z zespołem na scenie (mamy nadzieję, że nie tylko my tak mieliśmy). Przede wszystkim jednak tworzymy muzykę, ponieważ najważniejsze dla nas jest, by patrzeć w przyszłość. Powiem nawet, że musimy ją tworzyć. Wiem, że wszyscy muzycy tak mówią, bo muszą (śmiech), ale jeśli na przykład ja nie byłbym twórczy, po prostu bym oszalał.

I tu rodzi się pytanie: kto w Waszym duecie decyduje o słowach, a kto o muzyce?

Dorian: Oboje podchodzimy do tego inaczej. Ja lubię pisać i chętnie to robię, nieważne, czy będzie to dobre czy złe. Tymczasem Emma wymaga, że wszystko będzie świetne, zanim coś pokaże. Wymaga tego przede wszystkim od siebie, ale czasem też ode mnie. Bo Emma jest perfekcjonistką, dba o szczegóły, podczas gdy ja raczej rzeczy ogólne. Możesz dobrze zaśpiewać piosenkę, i ja wiem jak taką napisać, znam odpowiednie akordy, ale zawsze zaczynamy pracować razem, bo to po prostu musi być napisane dobrze.

Emma: Ja przygotowuję się do pisania pewnego rodzaju piosenek, na końcu musimy wiedzieć, co znajdzie się na kolejnym albumie. Skupiam się na tym, jakie elementy muzyki mają się wyróżniać, jakie przyciągają moją uwagę, i to mnie wówczas najbardziej zajmuje. Staram się odbyć coś na kształt podróży, podczas której okazuje się, że jednego dnia coś sprawdza się lepiej, niż drugiego. I trzeba się na coś zdecydować. Uwielbiam ten czas, kiedy wspólnie pracujemy, naprawdę. Możemy mieć odrębne pomysły, ale i tak je kumulujemy, by być „wstrząśniętym” efektem, piosenką. Jest łatwiej

Dorian: Wiesz, nawet kiedy przychodzę z ogólnymi pomysłami, pracujemy nad tym, by je wykończyć. Lubię przechodzić z nią przez ten proces.

Potrzebujesz Emmy, by dokończyć swoje partie?

Dorian: To dlatego, że jestem bardzo otwarty na współpracę. Nie byłbym w pełni usatysfakcjonowany robiąc coś samemu. Mówię wtedy: Emma, przygotuj to do końca…

…czyli po prostu się uzupełniacie?

Emma: Czasami pracujemy oddzielnie, a potem coś łączymy, innym razem pracujemy wspólnie. Na przykład w „Spotlight”, kiedy decydowaliśmy, jak mają brzmieć syntezatory, czy zadziałać loopy. „To ułóż tak, tego nie” – to jest bardzo organiczne. Ponieważ jesteśmy parą, mieszkamy razem, nikt nie robi zbyt wiele samodzielnie z muzyką, bo nie da się tego ukryć przed drugą osobą, i nie zaangażować jej (śmiech).

Dorian: I to jest najlepsze, bo staję wtedy w obliczu takiej sytuacji. Emma: „Możesz tego posłuchać? Powiedz mi, co o tym myślisz.” A ja na to: „Miałem ciężki dzień w pracy, toksyczny umysłowo. Wiem, że to jest we właściwym miejscu”. Zawsze jest dobry czas na to, by iść do przodu. Pracujemy wspólnie cały dzień, uzupełniamy się 24/7. Oboje wiemy, że możemy wnieść coś twórczego, podzielić się tym, że inwestujemy tym w nas samych.

promenade cinema

Może to zabrzmi dziwnie, ale chcecie być popularni? Sławni?

Emma: Zawsze powtarzamy, że byłoby bardzo przyjemnie tworzyć taką muzykę, która docierałaby do wszystkich, i doprowadziła nas na, nazwijmy to, szczyt. Jednak w prawdziwym świecie, w tym klimacie, i obliczu np. Brexitu, wszystko stało się takie kruche i niepewne…

Może ten przełomowy album jeszcze przed Wami? Tego Wam życzę – przebicia muru

Emma: Dzięki, to rzeczywiście byłoby niezwykłe. Kiedyś marzyliśmy, by ktoś nas spakował i zabrał w trasę koncertową. I mieliśmy w taką trasę wyruszyć [skumulował się na to Brexit i pandemia – przyp.aut.]. Bardzo chcielibyśmy występować ogólnie w Europie, a nie ograniczać się tylko do UK. Chyba że FAME będzie właśnie takim pierwszym festiwalem.

Dorian: Za każdym razem, kiedy pojawiła się propozycja zagrania w Polsce, to było jak życie we śnie, przez kilka dni. A potem zostaliśmy zaproszeni, by zagrać tu, na FAME, przed publicznością. Poczuliśmy się naprawdę wyjątkowo, i chcielibyśmy, żeby takie uczucie nie ustawało. Nigdy się nie skończyło.

Emma: Jesteśmy skromni i to jest cecha, jakiej nie chcemy stracić. Bardzo cieszą nas takie możliwości, zawsze czujemy się szczęśliwi, mając sposobność wzięcia udziału w takim wydarzeniu.

Dziękuję za przemiłą rozmowę.

promenade cinema muzobar
LOADING