Bo w solowej odsłonie, już jako MAPA, śmiało porusza się po meandrach elektroniki, komponując ją z nowoczesnym alt elektro popem, suto zakrapiając breakbeatem albo, dla małej tylko odmiany, subtelniejszym drum’n’bassem. Wszystko po to, by oswoić niszę i poukładać po swojemu słowno-muzyczne aranżacje. Mapa znalazła w muzyce własny język, co jest wyzwaniem, a zrobiła to nie odkrywając nowych lądów, lecz łącząc je alternatywnymi drogami.
Znane z singli Przejdź do pozycji dziecka czy Wzywam Cię to, paradoksalnie, nienajlepsze wizytówki płyty. Bo poza nimi Mapa ma do zaoferowania znacznie więcej lepszego. Uwagę zwraca fenomenalny, połamany Mów (z gościnnym Swiernalisem), oraz Tam i tu, w którym atak sampli łagodzi delikatnie pociągana struna gitary. A przecież pomiędzy znajdzie się miejsce i dla klasycznie drumowego No One, w którym znajdziemy echa Lamb. I dla siedmiominutowego O Wilku, który można by rozłożyć przynajmniej na 2 samoistne utwory, i to nie tylko po piątej minucie.
To bardzo wyraźnie koncepcyjny album. Artystka świadomie ucieka od szablonowych rozwiązań, które mogłyby być grą w skojarzenia np. ze sceną rave (o te nietrudno). Całość zmiękcza śpiewnym i doszlifowanym wokalem, którym malowniczo artykułuje nie zawsze ciepło brzmiące wersy. Pozwala jej na to starannie poskładana liryka.
”Wzywam Cię” Mapy jest kolejnym przykładem na to, że drugi debiut może być słodszy od pierwszego. Wystarczy tylko jedno wezwanie do słuchania, by zostać z płytą na dłużej. I dłużej.